Każdy, kto nigdy nie siedział w kabinie ciężarówki jest przekonany, że kierowca TIR-a widzi praktycznie wszystko, co się dzieje wokół niego– czy to z przodu, po bokach, czy też z tyłu. W końcu pojazd o tak dużej wysokości, z masą lusterek w każdym możliwym miejscu, sprzyja lepszej widoczności niż zwykła osobówka. Stąd też, przy każdym wypadku z udziałem TIR-a, to właśnie jego kierowca jest piętnowany jako główny sprawca. Nic bardziej mylnego. Niestety, takie zdanie mają nie tylko początkujący kierowcy czy osoby, które prawo jazdy widziały wyłącznie na zdjęciach, ale również właściciele samochodów z wieloletnim stażem. Jak to wygląda w praktyce?
Czy kierowca TIR-a widzi więcej?
Stosunkowo wysoka pozycja kierowcy w kabinie ciężarówki sprawia, że ten rzeczywiście widzi więcej niż osoba kierująca zwykłym samochodem osobowym. Dotyczy to jednak wyłącznie tras poza miastem. Zwiększona widoczność ma swoje plusy – ułatwia wyprzedzanie. Przy kilkunastometrowej naczepie i ograniczonej do 90km/h prędkości nie jest to prosty manewr.
Sytuacja jest zupełnie inna, gdy 40-tonowy gigant wjeżdża do zatłoczonego miasta. Już od dawien dawna słychać głosy, by pojazdy przeznaczone do spedycji i transportu rozładowywać w centrach dystrybucyjnych, zlokalizowanych na obrzeżach aglomeracji, zaś sam towar przewozić do miejsca docelowego mniejszymi pojazdami. Niestety, kwestia ta nadal pozostaje w sferze marzeń. Wiele kluczowych dróg tranzytowych w Polsce przecina centra dużych miast, więc ich całkowite wyłączenie z ruchu dla ciężarówek jest obecnie niemożliwe.
Wracając do widoczności z kabiny TIR-a, nie bez powodu mówi się o „martwym polu” – obszarze, który nie obejmuje zarówno wzrok kierowcy, jak i lusterka pojazdu. Temat jest tak popularny – i to nie tylko w naszym kraju – że niemal każdy widział już jakiś spot, poruszający tą kwestię. Kilka lat temu prym wiódł filmik edukacyjny zrealizowany w Norwegii. Kierowca zatrzymuje się przed pasami, aby przepuścić dorosłego pieszego. W tym czasie do przejścia zbliża się dziecko. Jako że ciężarówka stoi, również chce przejść, podobnie jak uczynił to jej poprzednik. Wchodzi na pasy tuż przed przodem pojazdu. Nie zdaje sobie sprawy z faktu, że kierowca w ogóle jej nie widzi. Jeśli ruszy, dojdzie do nieuniknionej tragedii.
Jakiej wielkości jest martwe pole?
Na podstawie opisywanego przykładu, kiedy kierowca TIR-a zauważyłby dziecko chcące przedostać się na drugą stronę? Główna zasada, której warto się trzymać głosi: jeżeli Ty nie widzisz kierowcy, on również Ciebie nie widzi. Obszar martwego pola jest dość duży, w skrajnych przypadkach może sięgać nawet kilku metrów. Co więcej, im niższy obiekt, tym większy jest jego zasięg. Warto wziąć pod uwagę fakt, że obszar martwego pola występuje zarówno przed ciężarówką, jak i po jej obu bokach, z czego z prawej strony jest wyraźnie większy. Kierowca ma dobrą widoczność z przodu, ale dopiero od 2-3 metrów przed maską oraz z tyłu. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie zauważy on osobówki jadącej na sąsiednim pasie. O przeciskających się między nimi rowerzyście nie ma co wspominać.
Jak walczyć z martwym polem?
Najprostsza rada brzmi: nie jeździć obok ciężarówki albo przynajmniej ograniczać czas przebywania w martwym polu do minimum. Oczywiście, nie zawsze jest to możliwe. Konstruktorzy dwoją się i troją, wymyślając coraz bardziej zaawansowane technologicznie lusterka o zwiększonym polu widzenia. Znaleźć je można jedynie w nowszych pojazdach, wyprodukowanych po 2008 roku.
Od 2022 roku wszystkie nowe modele osobówek zyskają standardowe wyposażenie, w postaci systemów zapobiegających zderzeniom i potrąceniom. Istnieje spora szansa, że już niedługo rozwiązania staną się obligatoryjne, również dla samochodów przeznaczonych do spedycji międzynarodowej. Francuzi postawili na uświadamianie pieszych i rowerzystów i wprowadzili w tym roku specjalne naklejki informujące o ograniczonej widoczności; zgodnie z tamtejszym prawem ma je posiadać każda ciężarówka. Austria natomiast w ubiegłym roku zmieniła przepisy dotyczące omawianej kwestii i wprowadziła obowiązkowe czujniki obserwujące „martwe pole” dla TIR-ów o DMC powyżej 7,5 tony.
Chcmy Was dziś przekonać, że tak czy owak - jeśli życie wam miłe - pod tiry lepiej się nie wpychać!
Nasi kierowcy stanowią najliczniejszą grupę pracowników REGESTA S.A. i zawsze dbają o bezpieczeństwo na drodze. Zatrudniamy zawsze wykwalifikowanych i doświadczonych kierowców, a każdy nowy, młody kandydat zanim samodzielnie obejmie pojazd, jest intensywnie szkolony. Przechodzi mnóstwo testów sprawdzających jazdę i do czasu potwierdzenia jego kwalifikacji jeździ z doświadczonym kolegą. To dzięki ich oddaniu i zaangażowaniu w pracę możemy odnosić sukcesy jako firma.